W naszym, polskim klimacie dość szybko za oknem robi się zimno i mokro, a nic tak nie rozgrzewa, gdy wrócimy do domu w jesienny wieczór, jak napar porządnej, dobrej gatunkowo herbaty. Ale którą wybrać? Póki sklepowe aż uginają się od wyboru i czasem trudno rozeznać się w ich orientalnych nazwach. Oto krótka ściąga
Aromatyczna zielona
Ta kojarzona z Chinami herbata przygotowywania jest z niesfermentowanych liści tego krzewu, zachowuje więc najwięcej smaku i naturalnych właściwości rośliny. Dla wielu jest ona po prostu gorzka, ale to po prostu szlachetna cierpkość, a ponadto dużo zależy od jakości oraz od wyrobienia naszych kubków smakowych. Istnieje wiele odmian zielonej herbaty: sencha – przygotowywana z liści, które dorastały w gorącym słońcu, i gyokuro – rosnąca w naturalnym cieniu. Ta druga zawiera więcej teaniny i kofeiny ale nie ma tyle goryczy. Wszystkie zielone herbaty można przygotowywać z dodatkami smakowymi, np. bardzo popularną opuncją figową.
Czarna – prawie jak kawa
Jest zdecydowanie najbardziej rozpowszechniona i najczęściej pita w zachodniej Europie. Jej kolor i smak wynika z fermentacji, to jej zapach i smak, a nie samych liści krzewu herbaty. Sławna jest brytyjska odmiana – English Breakfast albo Earl Grey – czyli z kwiatami bergamotki. Czarna herbata – jak czarna kawa – działa pobudzająco na nasz organizm, a z cytryną i miodem również rogrzewająco.
Szlachetna – biała
Jest najdroższa – ta prawdziwa biała herbata parzona jest z tylko z najmłodszych pączków liści herbaty. Nie ma goryczy, nie ejst fermentowana – to najszlachetniejsza odmiana iuchodzi też za najsmaczniejszą. Ma łagodny smak i przy tym ledwie blady kolor. Tradycyjnie pochodzi ona z prowincji Fujian w Chinach, ale obecnie produkuje się ją także w Tajlandii i Nepalu.
Pobudzająca yerba mate
Popularna ostatnio yerba mate natomiast to niezwykle popularna w Ameryce Południowej roślina o nazwie ostrokrzew paragwajski. Ma mocno trawiasty smak i jest nieco podobna w smaku do zielonej herbaty. Do jej picia używa się specjalnych, krytych naczyń i rurek. Jest bardzo popularna wśród tych, którzy chcą być fit. Nie wolno jednak zapominać, że działa ona niezwykle pobudzająco, jak filiżanka podwójnego esspresso.
Czerwon: pu-erh i rooibos
Pu-erh to krótko suszona odmiana Camellii sinensis rosnącej w Yunnanie – pomaga spalać tłuszcz i regulować poziom cholesterolu. Przechodzi skomplikowany proces i tak naprawdę jej kolor bardziej przypomina brąz ziemi niż żywą czerwień. Taka jest rooibos uprawiana w Afryce Południowej – zawiera mnóstwo przeciwutleniaczy i można ją podawać nawet bardzo małym dzieciom, a przy tym ma słodki, miodowy niemal smak i wcale nie trzeba jej dosładzać.
Jeszcze mało popularna – oolong
Herbata oolong nazywana jest szmaragdową, turkusową lub niebieską. W czasach PRL-u uwaązna była za niezbyt wyrafinowaną, bo była tania, ale tak naprawdę, mimo czarnego PR-u jest naprawdę smaczna, niemal mleczna. Jej napar przygotowujemy z liści, które są sfermentowane tylko częściowo, przez co smak jest dużo łagodniejszy niż jej czarnej koleżanki. W zależności od sposobu przygotowania może być lekko słodkawa lub nawet owocowa .